poniedziałek, 29 lipca 2013


Rozdział V

Zaproszenie.

 

Środę, czwartek i piątek były spokojne. Żadnych wypadków, i napadów. Ja sama miałam spokojne resztę tygodnia. Adela przestała gadać o moich mocach, a ja zaczęłam nawiązywać lepsze kontakty z Victorią. Dowiedziałam się o niej wiele ciekawych rzeczy. Skończyła studia z wyróżnieniem, wyszła za mąż, i co najważniejsze ma roczną córeczkę. Nazwała ją Nicol. Nazwała ją moim imieniem. Byłam taka szczęśliwa. Jej mąż nazywa się Henry Jefrey. Postanowiła zostawić sobie swoje nazwisko. Ja też jej opowiedziałam parę rzeczy o mnie, i o moim nowym życiu. Opowiedziałam o moich nowych rodzicach, o nowym domu, i o Adeli.

W weekend chciałam popracować nad moim kostiumem. Znaczy nad kostiumem Night Girl. Miał być czarno szary, podobny do kostiumów Czarnej Wdowy i Huntress. Strój składał się z czarnego kostiumu takiego jaki miała Czarna Wdowa, długiej, czarnej z zewnątrz i szarej z wewnątrz peleryny, szarych butów na lekkim obcasiku i czarnej maski, takiej jaką miała Huntress. Na oczy ze szpiczastymi i długimi końcami. Do tego szary pas z miejscem na gadżety. I proszę, kostium jak się paczy. Ale jeszcze muszę to wszystko zrobić, a to już będzie trudniejsze. Mama kiedyś szyła. Miała dużo materiałów każdego kroju i koloru. Na pelerynę wybrałam śliski, a na kostium twardy. Był dziwny. Jeszcze takiego nie widziałam. Z moich starych butów wycięłam podeszwę, i doszyłam resztę buta. Buty miały być do kolan. Na maskę wybrałam metal. Postanowiłam też założyć czarne rękawiczki bez palców. Takie miałam ze trzy pary. Z pasem było najtrudniej. Kiedyś dostała od rodziców pas do zabawy. Były w nim przegródki na gadżety takie jak w pasie Batmana. Musiałam tylko zmienić żółty kolor na szary, i zrobić przyciski żeby przegródki otwierały się szybciej, za dotknięciem przycisku. Do pasa włożyłam linkę (jakbym miała kogoś łapać), maskę tlenową, mini zamrażasz, nóż,  kilka kulek z gazem usypiającym i dymem, i kajdanki.

Przez cały weekend udało mi się zrobić pelerynę, buty i pas. Nie musiałam się przynajmniej uczyć walczyć. Kiedyś byłam najlepsza z karate.

Nadszedł poniedziałek. I znowu szkoła, nauka i znajomi. I niedostępny chłopak. I co ja mam zrobić? Jak mu zaimponować? Morze zmienić fryzurę? Albo się pomalować? Co ja gadam? On i tak mnie nie zechcę. Będę po prostu sobą.

-Cześć Natalie.

-Cześć Adela.

-Jak tam kostium?

-Może w następny weekend go skończę.

-To fajnie bo chcę zobaczyć cię w akcji.

-O rany. Myślałam że ci przeszło.

-Niby co?

-No, ta mania super bohaterów.

-To nie jest mania. To zainteresowanie.

-Jasne.

-Patrz kto idzie.

-Kto?

-Kubuś Puchatek.

-Co?

-No Peter!

-Nie wrzeszcz tak. Gdzie?

-Tam, naprzeciwko ciebie. Zagadaj do niego.

Nie odezwałam się słowem. Przeszłam tylko koło niego.

-No pięknie. Przegapiłaś taką okazję.

-W sumie to nie przegapiłam.

-Jak to?

-Spójrz na jego plecak.

Na plecaku była karteczka, a na niej napis: Spotkajmy się po szkole w parku, przy fontannie. Natalie Stevens- dziewczyna, którą przepuściłeś przed salą do przyrody w  poniedziałek w zeszłym tygodniu.

-Przecież by zrozumiał że chodzi o zeszły poniedziałek.

-Z kąd wiesz.

-Co zrobisz jak przyjdzie.

-Szczerze to nie sądzę żeby przyszedł.

-Przyjdzie, zobaczysz.

Po szkolę poszłam do parku. Przy fontannie jeszcze nikogo nie było. Trochę się denerwowałam. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć . A co jak karteczka się odkleiła i wo gule jej  nie przeczytał. Albo dostał i zignorował. Może po Prostu pójdę do domu. Odwróciłam się i zaczęłam iść powoli do domu gdy…

-Zaczekaj Natalie!

-Przyszedłeś.

-Oczywiście. Napisałaś mi liścik z zaproszeniem. Tak wo gule to jestem Peter Jones.

-Wiem.

-Wiem że wiesz, ale powinienem się oficjalnie przedstawić.

-Natalie Stevens.

-Miło mi cię poznać.

Z Peterem chodziliśmy, i rozmawialiśmy do późna. Potem odprowadziła mnie do domu.

-Do jutra Natalie.

-Do jutra.

I pocałował mnie w policzek. Kiedy zniknął za rogiem uklękłam. To było takie wspaniałe uczucie. Jeszcze nigdy się nie całowałam. Czy ten pocałunek oznacza że jestem jego dziewczyną?! Chyba tak! W końcu nie całuje się bez powodu. On jest wspaniały. Inny niż wszyscy. Myślę że on mnie rozumie. Że  chce być ze mną. Ja chcę być z nim. Został tylko jeden problem. Czy mam mu powiedzieć prawdę o sobie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz