sobota, 8 czerwca 2013


Rozdział II

Ona żyje!

 Dobra, drugi rozdział już nie będzie takki nudny. Z góry przepraszam za wszystkie błędy. Miłej lekturki.
 

-Mamo!

-Tak Natalie?

-Wiesz gdzie jest moja bluzka z krzyżem?

-W praniu. Załóż inną.

-Ale żadna inna mi nie pasuje. Chcę zrobić dobre wrażenie. Adela idzie do innej szkoły średniej więc będę całkiem sama.

-Oh. Pożyczę ci moją. Mam taką samą. Nie mogę uwierzyć że idziesz już do szkoły średniej.

Tak, idę do szkoły średniej. Teraz wszystko będzie nowe. Zginęłam kiedy miałam dwanaście lat.

-Proszę Natalie. Szykuj się dalej.

-Dzięki mamo.

Poszłam się więc szykować dalej. Po drodze niespodziewanie zatrzymał mnie tata.

-Poczekaj Natalie.

-Tak tato?

-Podwieźć cię?

-Jasne. Ubiorę się i zaraz zejdę.

Fajnie że tata chciał mnie podwieźć. Przynajmniej się nie spóźnię. Lubię spacerować ale z mojego domu do szkoły jest kawał drogi. Ubrałam się szybko i zeszłam na duł. Tata już tam czekał.

-Pięknie wyglądasz.

-Dzięki tato.

Rzeczywiście, wyglądałam dobrze. Miałam na sobie spodnie z dziurami, bluzkę z krzyżem od mamy, siatkowane rękawiczki i trampki. Wzięłam moją ulubioną, skórzaną kurtkę i wyszłam z domu. Tata wybrał na dziś Ferrari 360 Modenę. Było to jedno z moich ulubionych aut. Tata lubił poszaleć. W szkolę byłam już po paru minutach. Widziałam jak wiele osób, a zwłaszcza chłopaków wpatruje się we samochód. Od razu padły pytania o zrobienie sobie zdjęcia ale tata od razu odjechał. Tłum od razu się rozszedł. Nagle w oddali usłyszałam znajomy głos wołający moje imię. Była to Adela! Bardzo się ucieszyłam na jej widok. Podbiegłam do niej i mocno przytuliłam.

-Adela! Co tu robisz?

-Miałam cię zostawić? Nie ma mowy. Zjedliby cię od razu.

-Co zrobiłaś?

-Przekonałam tatę żebym mogła się tu uczyć. Zdziwiłam się jak się zgodził.  

-Tak się cieszę że tu jesteś!

-Ja też!

Tuliłyśmy się i tuliłyśmy.

-Choć lekcję.

-Natalie jak zawszę pilną uczennicą.

-Ja się szybko nie zmienię.

Poszłyśmy na lekcję jeszcze długo gadając. Rozmawiałyśmy o ciuchach, o muzyce i o moim śpiewie.

-Masz coś nowego?

-Nie miałam weny.

Często nie tylko śpiewałam ale i pisałam piosenki.

-Zaśpiewaj mi coś.

-Nie tu Adela.

-Ale proszę.

-Nie. Choć to nasza klasa.

Już miałyśmy wchodzić kiedy zaraz przed nosem przeszedł nam jakiś chłopak.

-Przepraszam. Panie przodem.

-Dziękujemy.

Adela odpowiedziała za mnie. Nie mogłam słowa wydusić. On był taki piękny. Miał blond włosy, niebieskie oczy był umięśniony, po prostu cudo.

-Zatkało cię, co?

-Nie! To tylko chłopak. Mnie chłopcy nie interesują.

-Tak, na pewno.

-Tak.

-Żartujesz?

Siadłyśmy w ławkach obok siebie i dopiero zaczęłyśmy poważnie rozmawiać.

-Nie, nie żartuje.

-Słuchaj, lubiłam te nasze anty-chłopskie rozmowy, ale dziewczyno! To jest szkoła średnia! Musimy mieć chłopaków.

-Ale ja nie chcę!

-Chcesz! Widziałam  że on ci się podobał.

-Nawet nie wiem jak się nazywa.

-Peter Jones. Największe ciacho szkoły, kapitan drużyny futbolowej i przewodniczący samorządu uczniowskiego.

-Z kąt ty to wiesz.

-Podpytałam. Dużo osób przyjeżdża przed rozpoczęciem roku, tak jak on i ja żeby właśnie załatwić takie sprawy jak samorząd i futbol.

-Przecież to bez sensu.

-Może i dla ciebie tak ale dla wielu osób to bardzo ważne.

-Co jeszcze o nim wiesz?

-Że nie jest taki na jakiego wygląda.

W tym momencie do sali weszła nauczycielka. Była młoda i miała czarne włosy. Adela zaczęła mi szeptać najciekawsze rzeczy o tej osobie.

-Jest najnowszą nauczycielką w szkole, zaraz po studiach z wyróżnieniem. Nazywa się Victoria Jeeps.

-Co!!!!!

Wykrzyczałam głośno. Cała klasa wraz z nauczycielką spojrzała w moją stronę. Dopiero w tedy zobaczyłam że Victoria ma bliznę na pół twarzy. Ale borze! Czy to ta sama Victoria Jeeps, którą kiedyś się przyjaźniłam. Myślałam że nie żyje ale skoro tu jest pewnie po wypadku została jej tylko blizna. Victoria podeszła do mnie zajrzała prosto w oczy. Czyżby mnie poznała?

-Nicol?

Nie wiedziałam co powiedzieć więc szybko wstałam, wzięła torbę i uciekłam z płaczem w oczach. Biegłam jak najszybciej i jak najdalej od klasy.

-Nicol!!!!

Victoria biegła za mną.

-Nicol czy to ty?!

Zatrzymałam się i spuściłam głowę w dół.

-Nicol?

Podniosłam głowę i powiedziałam…

-Tak Vick. To ja.

-O mój Boże! Jak ty przeżyłaś?

-Powiem ci więcej, ale nie tu. Przyjdź po szkole do parku pod wielką wierzbę. Będę tam czekała.

-Nicol?

-Tak?

Victoria mnie mocno przytuliła.

-Tęskniłam.

-Ja też.

I pobiegłam, ale już nie tak szybko jak ostatnio. Już nie uciekałam od prawdy ale od poniżenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz